Page 167 - Gawenda_PRESS
P. 167
roklubu RP, który teraz otrzymał nazwę Aeroklub Polskiej Rzeczypo-
spolitej Ludowej. Jak zwał tak zwał najważniejsze, że w Płocku powstał
jego oddział – Aeroklub Ziemi Mazowieckiej. Początki działalności
były bardzo trudne. Oprócz kierownictwa i oficjalnej pieczątki nie było
nic. Lotnisko i żadnej bazy. Zorganizowano więc teoretyczne szkolenie
spadochronowe. Wiesiek z miejsca włączył się w działalność aeroklubu,
został też kursantem na szkoleniu spadochronowym. Odbyło się ono
zimą 1958 roku. Praktyczny kurs miał się odbyć latem 1959. Urządzo-
no prymitywny obóz na wzór harcerskiego, ale prowadzący szkolenie
instruktor-pilot Witold Tracz nie zaakceptował tych warunków, szcze-
gólnie, że nie było właściwego miejsca do składania spadochronów
i przeniósł całość do Warszawskiego Ośrodka Szkoleniowego w Cie-
chanowie. Po tym szkoleniu Wiesław został członkiem Sekcji Spado-
chronowej Aeroklubu Warszawskiego. Marzył jednak o lataniu. Prze-
szedł badania lekarskie w Otwocku i doczekał się skierowania na kurs
pilotażu do Lęborka.
W końcu lipca zorganizowano w Płocku pokazy lotnicze, a w tym
desant spadochronowy. W Płocku nie brakowało chętnych do ogląda-
nia takich imprez więc ludzie masowo przyszli na lotnisko, tym bar-
dziej, że rozeszła się pogłoska, iż wśród skoczków będzie ktoś z Płocka.
Startowali z lotniska w Modlinie i po parunastu minutach byli już nad
Kostrogajem, gdzie w dwudziestu mieli 18 sekund na opuszczenie sa-
molotu Li-2. Wszystko udało się znakomicie.
W dniu 1 września 1958 roku rozpoczynał się w Lęborku kurs pi-
lotażu. Wiesiek miał miesiąc, aby pomóc mamie, która zgromadziła
potrzebne materiały do budowy domu. Musiał pożegnać się ze swo-
im miejscem pracy – szkołą, a na dodatek w Proboszczewicach wypo-
wiedziano im wynajmowane mieszkanie. Uwijał się jak mógł, ale nie
ze wszystkim zdążyli. Szkolenia w Lęborku nie chciał odpuścić, była
to dla niego ostatnia szansa. Na szkolenie szybowcowe przyjmowano
młodzież do 23 roku życia, a on do tego wieku dochodził. Matka to
rozumiała mimo, że została sama z całym bałaganem.
Pierwsze szkolenie odbył na lotnisku w Strzebielinie Morskim na-
leżącym do lęborskiej szkoły szybowcowej. Ukończył go, nie bez pew-
nych przygód, z odznaką szybowcową „z trzema mewkami” – pilot szy-
bowcowy III klasy. Uszczęśliwiony wrócił do domu.
Tymczasem murarze podciągnęli mury domu, co pozwoliło cie-
ślom przystąpić do budowy konstrukcji dachu. Jego pokrycie deskami
165