Page 164 - Gawenda_PRESS
P. 164



wą niedzielę 1955 roku na rozległym placu apelowym swojej jednostki,
w obecności starszych oficerów, oficjeli i najmilszych gości – rodzin,
złożyli przysięgę wojskową i odbyli uroczystą defiladę. Do niego nie
przyjechał nikt…
Zaraz nazajutrz opuścili dotychczasową jednostkę. Zostali prze-
rzuceni do Jednostki Wojskowej nr 2981 w Szopienicach - Janów koło
Stalinogrodu. Trafił do Kopalni „Wieczorek”, gdzie trzecią część załogi
stanowili żołnierze Wojskowego Korpusu Górniczego. Znów kopalnia!
Widok podziemnych chodników był mu znajomy. Rozpoczęła się tyta-
niczna, górnicza praca z nieustannym ocieraniem się o krawędź życia.
Było ciężko i niebezpiecznie. Inni łamali się, ale nie wojsko. Wojsko
musiało wytrzymać. Nawet nie wiedzieli, kiedy minęły święta Bożego
Narodzenia. Tutaj ich się nie obchodziło. Zbliżał się nowy 1956 rok!
Odebrali wypłatę obciążoną wieloma potrąceniami. Zostało tego nie-
wiele, a i tak zostali zbiorowo okradzeni, kiedy mieli już pieniądze
w kieszeniach. Ktoś znalazł sposób…
Był jedynym w całej kompanii, który posiadał maturę. Innych prze-
niesiono już do prac kancelaryjnych. On natomiast „za dobrą i niena-
ganną postawę” otrzymał tytuł wzorowego żołnierza i cały bagaż prac
społecznych. Pośród redagowania gazetki ściennej, okazjonalnego de-
korowania sali, przypadło mu w udziale… czytanie referatów na zaję-
ciach politycznych. Wreszcie otrzymał rozkaz poprowadzenia zebrania
ZMP. Kiedy oświadczył zastępcy dowódcy kompanii, że nie jest człon-
kiem ZMP, usłyszał: „nie chrzańcie, należycie i jesteście przewodniczą-
cym koła kompanii”. Zabrało mu to resztki wolnego czasu. Na tym nie
koniec. Wczesną wiosną 1956 roku został wraz kilkoma kolegami we-
zwany do sztabu. Do pokoju wchodzili kolejno. Nastąpiła próba, obło-
żona ścisłą tajemnicą, wciągnięcia go do współpracy z informacją woj-
skową. A, że nigdy nie odwiedził oficera z żadną sprawą, po miesiącu
został wezwany ponownie. Usłyszał, że rozwiązuje się z nim współpracę
i ma to utrzymać w tajemnicy pod groźbą surowych kar. „W ten sposób
przestałem być agentem wojskowej bezpieki zanim zacząłem” – pisze. Na
1-go maja miał obiecany awans na starszego szeregowego. Wiedział od
dowódcy drużyny, że wniosek poszedł. Awansu jednak nie było…
Wydarzenia roku 1956, śmierć Bolesława Bieruta w Moskwie, po-
znański czerwiec, docierały do nich z zewnątrz. W jednostce praca szła
normalnym trybem. Uległ niegroźnemu wypadkowi w wyniku czego
miał poranione plecy. Zgłosił się do lekarza, gdzie opatrzono mu rany.



162
   159   160   161   162   163   164   165   166   167   168   169