Page 23 - Gawenda_PRESS
P. 23
Jego środowisko zaczęło nawet pozować na gdańską bohemę. Zadbało
więc o zewnętrzne okazanie tego faktu, nosząc wielograniaste berety
z ciemnozielonego aksamitu i przyozdobione złotym chwostem. Naśla-
dowali starych mistrzów!
Wśród wykonawców amatorów znalazła się pewna osóbka o imie-
niu Kalina, która szczególnie wpadła w oko naszemu bohaterowi. Po-
czątkowo traktował ją z góry jako „decydent” programowy i starszy
kolega, ale z czasem poświęcał jej coraz więcej uwagi. Prowadząc konfe-
ransjerkę potrafił zapraszać ją na scenę trawestując wojskową piosenkę,
w taki sposób: „A dziewczyna, jak Kalina, niesie koszyk… z Koszalina”.
To był wyraz, że nie była mu już obojętna! A i ona wydawała się być
zainteresowana.
Kiedy znajomość z Kalinką nabrała rumieńców, został pewnego
razu zaproszony przez rodziców Kalinki, na występ rosyjskiego zespołu
baletowego z Teatru Wielkiego w Moskwie. Repertuar stanowił słynny
balet „Jezioro Łabędzie”. Był w siódmym niebie. Zakupienie przez tatę
Kalinki biletów na koncert dla rodziny, uwzględniające jego osobę, było
wyrazem akceptacji… To nic, że w drodze powrotnej, kiedy Kalinka
z rodzicami odjechała dwuosobowym kabrioletem, do którego już się
nie mieścił, wypadł z przeładowanego tramwaju i złamał obojczyk. Fakt
akceptacji pozostał faktem.
Niebawem otrzymał propozycję od jej rodziców, zamieszkania
u nich na stancji… Zajmowali willę w Sopocie, niedaleko Opery Le-
śnej. Kalinka bowiem wracała coraz później z akademika we Wrzesz-
czu, gdzie nasz bohater mieszkał w czteroosobowym pokoju, dzieląc go
z innymi kolegami w tym z Sylwestrem Kaliskim, późniejszym profe-
sorem, specjalistą w dziedzinie fizyki plazmy, Komendantem Wojsko-
wej Akademii Technicznej i Ministrem Nauki Szkolnictwa Wyższego
i Techniki.
Rodzice Kalinki doszli pewnie do sensownego wniosku, że lepiej
mieć wszystko na oku i stąd ta propozycja. W willi była wolna „służ-
bówka”, którą wspólnie Janek, przy wydatnej pomocy Kalinki, przygo-
towali do zamieszkania i student Chojnacki przeniósł się wnet do So-
potu.
Kalina i Janek studiowali razem architekturę, teraz jeszcze zamiesz-
kali pod jednym dachem. Stworzyło to warunki do wspólnych space-
rów z psem, którego należało wyprowadzać. Spacery nieodmiennie kie-
rowały się do operowego amfiteatru, który w tym czasie nie był w stanie
21