Page 28 - Gawenda_PRESS
P. 28
Tyle wokół karykaturalnych rzeczy,
tylu wykoślawionych świętych Pańskich,
tyle dziwaczności sobie przeczy,
tyle prześmiesznych szarż ułańskich…
Czy mamy jednak prawo narzekać,
skoro wystarczy skromniuśkie odkrycie,
że karykaturą życia człowieka
jakże często bywa nasze własne życie?...
Zgłosił się więc w Poznaniu do wyznaczonej jednostki. Jego obycie
z mundurem, uprawiana w harcerstwie musztra, zaradność i sympatia,
którą budził w nowym środowisku, pozwoliła mu szybko dostosować
się do nowych warunków. Początkowe kłopoty dietetyczne z czasem
zaczęły ustępować. Inne, ale systematyczne żywienie, uporządkowany
program dnia, odpowiednia ilość snu zrobiły swoje. Poczuł się zdrow-
szy. Lepiej znosił okres rekrucki, który musiał przejść każdy żołnierz do
przysięgi włącznie.
Kiedy już się zaadaptował w tym miejscu, w którym nawet odwie-
dziła go jego niezapomniana Kalinka, choć była to wizyta niczego nie
wnosząca do ich wzajemnych stosunków, dostał przeniesienie do Byd-
goszczy. Tutaj okazało się, że został przydzielony do lotnictwa. Zmienił
mundur z zielonego na stalowy, a przy orzełku miał skrzydła huzar-
skie. Było też znacznie mniej kursantów. W Poznaniu były ich setki,
a tu szkoliło się kilkunastu zaledwie rekrutów. Nabyli też, nie bez sta-
rań, uprawnienia do korzystania z posiłków w kasynie. Dla Jana było to
o tyle istotne, że podawano tam dietę bardziej lekkostrawną, co znako-
micie służyło jego samopoczuciu.
Konflikt wojenny w Korei groził rozszerzeniem się na cały świat.
W Polsce zaczęto przyśpieszać działania ze wzmacnianiem kadry i woj-
skowymi inwestycjami. Kurs w którym uczestniczył Jan Chojnacki zo-
stał skrócony i zakończył się w lutym 1951 roku. Przysięga i mianowa-
nie na stopień oficerski. Dotychczasowy kursant Chojnacki został nagle
porucznikiem Wojska Polskiego.
„Byliśmy już wprawdzie oficerami, otrzymaliśmy zaliczkę na konto upo-
sażenia, ale musieliśmy oczekiwać w garnizonie jeszcze przez parę dni, na
konkretne przydziały etatowe do jednostek – wspomina Jan – Wcześniej za-
deklarowałem dowódcy batalionu, że mając do wyboru kilka miast, wolał-
bym pozostać w Bydgoszczy, bo stąd mam najbliżej do Gdańska”.
26