Page 16 - Gawenda_PRESS
P. 16
































Rok 1945. Płock, ul. Kolegialna. Jan Chojnacki (z lewej) i Ryszard Wodzyński
na czele kolumny hufców sierpeckiego i płockiego

opóźnionego w nauce przez wojnę. Aby nadrobić różnice programowe
ciocia zorganizowała mu wakacyjne korepetycje z przedmiotów ści-
słych u dwóch znanych sobie i uznanych płockich profesorów: Felik-
sa Krzyżanowskiego i Józefa Karaskiewicza. Zamieszkał też u cioci na
poddaszu z mansardami i wkuwał matematykę, fizykę i chemię oraz
powtarzał we własnym zakresie historię, geografię…
Po wakacjach został przyjęty warunkowo do drugiej klasy licealnej
i w trakcie nauki kolejno zdawał wymagane egzaminy. Wszystko ukła-
dało się po jego myśli. Do czasu! Do czasu, kiedy przyszedł egzamin z ję-
zyka polskiego. Tutaj w poprzedniej szkole był prymusem, ale teraz tra-
fił do klasy wyjątkowo uzdolnionej humanistycznie i miał do czynienia
z panią profesor Krystyną Ossowską, osobą znaną z oschłości i wyso-
kich wymagań. (Autor tego opowiadania sam mógł się o tym przekonać,
kiedy pod jej kierunkiem w latach 1950-1954, wtedy po zamążpójściu
nazywała się już wprawdzie Jankowska, uczył się zasad języka polskie-
go). Janowi przyszło do głowy, że może mieć trudności. Pani Ossowska
zadecydowała, że nie będzie on zdawał odrębnego egzaminu, ale napi-
sze wraz z klasą nadchodzącą klasówkę. Temat nie był trudny. Poradził
sobie z nim doskonale, ale drżał z niepewności, a to o ewentualne błędy
ortograficzne, a to o sposób oceny pracy przez wymagającą nauczy-



14
   11   12   13   14   15   16   17   18   19   20   21