Page 147 - Gawenda_PRESS
P. 147



do Klukówki.(…) Kąpałem się z chłopakami, kiedy znalazł mnie tam tata
i zawołał. Byłem trochę zniecierpliwiony, że przerwał mi przyjemną za-
bawę, ale tata z bardzo smutnym wyrazem twarzy powiedział: „Przysze-
dłem synu pożegnać się z tobą. Odjeżdżam na wojnę. Nie wiem czy się
jeszcze zobaczymy. Jeżeli nie wrócę niech to zdjęcie przypomina ci ojca.
Wieczorem już mnie nie będzie. Nie odprowadzaj mnie i zostań z Bo-
giem”. Pocałował mnie i odszedł. Nie wiedziałem co robić, patrzyłem za
odchodzącym, ale byłem zbyt głupi i dziecinny, aby zrozumieć co się stało
i co to wszystko znaczy. Nawet zdjęcie gdzieś zgubiłem…”
Ojciec wyjechał. Oddział „Zenona” przegrupował się w celu ude-
rzenia na Białą. Po zdobyciu szeregu miast Armia Krajowa została
podstępnie rozbrojona, a jej dowództwo aresztowane. Losy ojca były
nieznane. Wycofujący się Niemcy ustawili przed Czeberakami baterie
ciężkich dział i ostrzeliwali, zajętą przez AK, Białą. Matka zapędzona
została przez Niemców do obierania kartofli w kuchni. Towarzyszyła jej
uczepiona jej boku Hania, która nie chciała rozłąki z mamą. Wreszcie
dziecko zaczęło przysypiać i dzięki temu dostała zgodę na odniesienie
Hani do domu i szybki powrót. Życzliwa Ukrainka, nadzorująca robo-
tę, szepnęła jej na boku: „udiraj i bolsze zdieś nie prichadi”. Mama posłu-
chała tej rady i w trójkę ukryli się w stodole na końcu wsi.
Nie mogli usnąć z nadmiaru wrażeń. Słuchali niemieckiej krzątani-
ny, warkotu odjeżdżających pojazdów i wreszcie zapadła cisza. Obudził
ich świt. Wstawał pogodny dzień, a po Niemcach ani śladu. Chyba byli
wolni! Pokazali się pierwsi żołnierze, a za nimi wlewało się coraz więcej
krasnoarmiejców.
Nie było sensu pozostawać dłużej w Czeberakach. Matka zabrała
ich do Jagodnicy. Tu spotkali zgrupowane oddziały AK w tym oddział
„Zenona”, w którym służył tata. Widzieli go nawet z daleka, ale nie było
czasu się z nim spotkać. W nocy oddział gdzieś wymaszerował, a oni
wrócili do Białej. Mieszkanie szczęśliwie ocalało. Był koniec lipca. Na-
zajutrz wybuchło powstanie pod kryptonimem „Burza”. Objęło całą
Polskę. Wiesio dowiedział się od mamy, że tata poszedł ze swoim od-
działem na pomoc walczącej Warszawie. Nie dotarli tam jednak. Wła-
dza radziecka zajęła się likwidacją Armii Krajowej. Losów ojca nie zna-
li. Słyszeli, że zginął, a byli nawet tacy, którzy widzieli jego ciało! Mama
nie dawała wiary tym opowiadaniom i wierzyła, że ojciec żyje. Czekała!
Przyszedł wrzesień i Wiesio poszedł do szkoły. To już trzecia klasa!
Na początku października dowiedzieli się, że Powstanie upadło. Teraz



145
   142   143   144   145   146   147   148   149   150   151   152