Page 144 - Gawenda_PRESS
P. 144
Wypuszczenie ojca przez Niemców na wolność wzbudziło uzasad-
niony niepokój wśród partyzantów rosyjskich. Skoro wyszedł, zapewne
został konfidentem, a zatem stał się niebezpieczny. Zapadł wyrok – li-
kwidacja. Wykonaniem zajął się sam dowódca Misza, który znał ojca
najlepiej. Wyśledził ukrywającego się ojca i w pewnym momencie za-
stąpił mu drogę. Ojciec zorientował się o co chodzi i uskoczył w bok.
Padł niecelny strzał. Za ojcem szła jednak obstawa – bracia Wadowscy.
Misza zginął od ich kul na miejscu.
Oddział „Zenona” przeszedł w rejon majątku Czeberaki. Tutaj,
awansowany do stopnia porucznika lekarz Paweł Cygański, otrzymał
oficjalnie posadę zarządcy i urządzono potajemnie szpital dla oddziału
„Zenona”. Oddalony od rodziny odwiedzał ich czasami po kryjomu, ale
było to bardzo niebezpieczne.
Czas upływał na nauce w szkole i znikaniu mamy. Rozkazy otrzy-
mywała w różnych miejscach, ale bywało, że jeździła do ojca i tam do-
stawała nowe zadania. Pod jej nieobecność siostrą opiekował się Wie-
sio, który miał już prawie siedem lat. Czasem przychodził w tym czasie
kuzyn Tadzio, przynosząc ze sobą bochen świeżego razowego chleba,
który z margaryną, marmoladą i kawą zbożową osłodzoną sacharyną
smakował wybornie. Pani Janina Cygańska mając dwójkę nieletnich
dzieci, poświęcała konspiracji dużo czasu, wiele ryzykując.
Tymczasem Wiesio w miejskiej szkole poznawał nowych kolegów
i nowe zabawy. Chętnie ganiał z fajerką z kuchni popychaną wygiętą
z drutu „popychaczką”, grał w palanta, dwa ognie i klipę. Natomiast zu-
pełnie nie interesowały go zabawy, w których uczestniczyły dziewczyny.
Wstydził się ich i unikał. Wolał zabawy w gronie chłopaków. Zaprzyjaźnił
się z kolegą, który był gazeciarzem. Sprzedawał prasę biegając po ulicach
i w ten sposób zarobione pieniądze oddawał samotnej mamie, pomagając
w utrzymaniu młodszego rodzeństwa. Włączył się w nurt tego procederu
również nasz Wiesio. Kolega odstępował mu część wziętych do sprzedaży
gazet. Miał swój utarg skrupulatnie rozliczany przez swego „pryncypała”,
który nigdy go nie oszukał. Kiedyś mama odkryła u Wiesia pieniądze
niewiadomego pochodzenia. Wtedy wyszło na jaw co robi. Przyznał się
do swego ukrytego zajęcia, które wykonywał zawsze po lekcjach. Mama
nie była zachwycona, ale przyjęła oddane jej całe 10 złotych, które wspar-
ło domowy budżet. Kończył się 1942, już trzeci rok wojny.
Po drugiej stronie ulicy Grabanowskiej, przy której mieszkali, było
getto. Zapędzeni do niego Żydzi żyli tam w okropnych warunkach.
142