Page 150 - Gawenda_PRESS
P. 150



Jednak ojciec, jako oficer pozostający w czynnej służbie, szybko
otrzymał locum w starym rynku vis a vis ratusza. Mieszkanie połączo-
ne było z lokalem handlowym do którego wejście było od frontu, a do
mieszkania od podwórka. Toteż, gdy ojciec powrócił do służby, mama
zabrała się do otwarcia restauracji „Pod Cyganką”. Pomagał jej stryjecz-
ny brat męża Kazimierz Jakimiuk, zawodowy kucharz i cukiernik.
Nasz bohater natomiast ruszył do szkoły, bo właśnie skończyły się
wakacje. Jeszcze w Białej otrzymał promocję do klasy czwartej i mógł
spokojnie kontynuować naukę, gdyby nie ambicje rodziców. Uczył się
dobrze, uważali więc, że poradzi sobie o klasę wyżej i przepchnęli go
od razu do klasy piątej. Ten ruch okazał się fatalny i przez następne lata
Wiesław borykał się z brakami, które w ten sposób powstały.
Tymczasem płk Łobanow dostał przeniesienie do Moskwy. Nie
mógł już dłużej chronić ojca. Tłumaczył mu, że musi iść do cywila, bo
w wojsku grozi rozstrzelanie bez sądu, jeśli odkryją, że jest AK-owcem.
Przeniósł go więc w stan spoczynku w stopniu kapitana. Dostał posadę
wojewódzkiego inspektora sanitarnego w Szczecinie. Czekała ich prze-
prowadzka do Szczecina. Dokonało się to w marcu 1946 roku. Miasto
zastali w ruinie, ale dzielnica Pogodno gdzie zamieszkali, ocalała pra-
wie w całości.
Wiesław kontynuował naukę w klasie piątej, ale ciążyły mu braki
wynikłe z barku klasy czwartej. W klasie było ich zaledwie dziewię-
cioro: pięć dziewcząt i czterech chłopców. Wymęczył jednak promocję
do klasy szóstej. Poza szkołą, jak wszyscy chłopcy po wojnie, bawili się
w wojsko i poszukiwali resztek amunicji, aby robić z nich własne gra-
naty i doprowadzać do wybuchu. Kolegami Wiesia dowodził starszy
o dwa lata Mariusz Mianowski, który był niekwestionowanym przy-
wódcą, ale Wiesio wspomina także innych: Maćka Fiewegera i najsym-
patyczniejszego Andrzeja Łapickiego. Była ich czwórka.
Do Szczecina z biegiem czasu napływali nowi osadnicy. Ich klasa
rosła w oczach, ale oni w czterech nadal trzymali się razem. Andrzej na-
leżał do harcerstwa. Namawiał Wiesia, aby i on wstąpił do ZHP. Wiesio-
wi bardzo podobały się ideały harcerskie. Zapisał się. Wspomina teraz,
że w harcerstwie przeżył wiele niezapomnianych chwil. Do dziś dźwię-
czą mu w uszach modlitwy odmawiane na wieczornych capstrzykach
i piosenki śpiewane przy ogniskach…
Przyszedł nowy rok szkolny 1946/47. Wiesław rozpoczął naukę
w klasie szóstej. W połowie września dotknęła go osobista strata. Do-



148
   145   146   147   148   149   150   151   152   153   154   155