Page 175 - Gawenda_PRESS
P. 175
ległości. Część egzaminów zdał, ale do zaliczenia pierwszego semestru
jeszcze brakowało. A tu już biegł drugi. Z 400 osób które rozpoczynały
z nim studia zostało już tylko 100. Do tego od kwietnia na lotnisku
zaczęło się intensywne latanie. „W światku szybowcowym znane jest po-
wiedzenie – wspomina Wiesiek – jeżeli w lataniu przeszkadza ci praca
albo nauka, to porzuć pracę i naukę, ale nie porzucaj latania. Ja tak wła-
śnie zrobiłem”.
Druga córeczka otrzymała na imię Joanna Małgorzata. Tata jednak
zajęty lotniskiem i lataniem mało udzielał się w domu. Praktycznie cią-
gle go nie było, ale przynajmniej wiadomo było gdzie go szukać. A od
kwietnia zaczęły się intensywne zajęcia w aeroklubie. Dodatkowo Wie-
sław przechodził szkolenie na pilota samolotowego. W aeroklubie było
dość samolotów, bo oprócz własnego CSS-13, duże płockie zakłady jak
MZRiP-Kombinat czy Fabryka Maszyn Żniwnych i Przedsiębiorstwo
Eksploatacji Rurociągu Naftowego zakupiły Wilgi i Jaka-12 dla swoich
potrzeb. W ramach zawartych umów obsługiwali je piloci z aeroklubu
i mogły służyć do celów szkoleniowych. Samoloty były, brakowało pi-
lotów.
Rok 1966 był jubileuszowym rokiem dla Polski. 1000 lat chrześci-
jaństwa! Upływał pod znakiem utarczek politycznych. Wiesiek wspo-
mina: „Dla mnie i mojej rodziny jubileuszowy rok 1966 przyniósł kilka
istotnych, życiowych zmian. Najpierw zabłysło światło elektryczne otwie-
rając dostęp do radia i TV, potem urodziła się druga córka. Zdobyłem
Złotą Odznakę Szybowcową i rozpocząłem latanie samolotowe. W koń-
cu wakacji odbył się na lotnisku festyn lotniczy z pokazami, w których
brałem udział. Podczas uroczystości związanych z Dniem Nauczyciela
otrzymałem wyróżnienie w postaci Odznaki Tysiąclecia Państwa Pol-
skiego. W uznaniu mego zaangażowania w pracę zawodową i społeczną
nagrodzono mnie t.zw. dodatkiem pedagogicznym. Był to finansowy do-
datek do pensji w wysokości 200 zł miesięcznie”.
Dopiero kiedy z końcem kolejnego roku mu go zabrano dowiedział
się, że tym samym przekroczył próg podatkowy, co spowodowało, że
per saldo stracił w ciągu trzech lat jego pobierania ponad siedem tysię-
cy złotych. Bywają i takie nagrody!
Sezon lotny 1967 roku znów zaczął się dość wcześnie, bo w kwiet-
niu. Pracowali ciężko, aby lotnisko i sprzęt latający były gotowe na
przyjecie kursantów. Kontrole, kontrole, kontrole… Latać „dla siebie”
mogli tylko w niedziele, gdyż w zwykłe dni nie było czasu, a przecież
173