Page 140 - Gawenda_PRESS
P. 140
7. Wiesław CYGAŃSKI
Pragnę teraz przedstawić Czytelnikowi kolejnego lotnika – „Mała-
chowiaka”. Tego mam szczęście znać osobiście. To Wiesław Cygański,
którego poznałem w 1950 roku jako ucznia Wiesława Jakimiaka. Do
zmiany jego nazwiska dojdziemy później. „Wylądował” on, aby użyć
terminologii lotniczej, w „Małachowiance” rok wcześniej, ale jego nie-
spokojna dusza nie pozwoliła mu skupić się na… łacinie. I przez nią
powtarzał ósmą klasę. Tu się spotkaliśmy!
Zdumieni patrzyliśmy na wyczyny Wieśka dokonywane na stalo-
wym gimnastycznym drążku, który był zainstalowany w kącie szkolne-
go boiska. Imponowała jego niezwykła sprawność fizyczna, ale i brak
lęku przed ćwiczeniami na sporej wysokości. Imponowała też jego siła
fizyczna. Zapamiętałem krępą, mocną sylwetkę Wieśka i nie myślę, że
był wtedy zbyt lekki. A jednak jego ekwilibrystyka na drążku stwarzała
wrażenie lekkości. Dosłownie fruwał w powietrzu. Dopiero po zeskoku
z przyrządu widać było, że jest lekko zasapany. Zresztą chyba lubił te
ćwiczenia, bo popisywał się nimi nie tylko na lekcjach WF-u, ale także
przy każdej nadarzającej się okazji, na przykład w przerwach między
lekcjami.
Takiego Wieśka Jakimiaka zapamiętałem i takiego, po latach, roz-
poznałem natychmiast na lotnisku Aeroklubu Ziemi Mazowieckiej
w Płocku, kiedy miałem lecieć służbowo do Słupska. To był czerwiec
1975 roku. Mazowieckie Zakłady Rafineryjne i Petrochemiczne mia-
ły własny samolot do pilnych podróży służbowych. W porozumieniu
z miejscowym aeroklubem był on oddany pod jego opiekę do celów
szkoleniowych, ale wykorzystywany w razie potrzeby. Pełniłem wów-
czas funkcję dyrektora pionu administracyjno-socjalnego i zaszła nagła
konieczność wyjazdu nad morze, do Łeby, gdzie znajdował się wspólny
ośrodek wypoczynkowy MZRiP oraz Zakładów Papierniczych w Je-
ziornie. Dyrektor z Jeziornej zasugerował wspólny wyjazd na miejsce
celem podjęcia, tam na miejscu, zdecydowanych kroków i decyzji. Za-
138