Page 137 - Gawenda_PRESS
P. 137
Osiadł w Paryżu. Zajął się handlem bronią, jak twierdzą niektórzy
znawcy tematu, na dużą skalę. Narobił sobie przy tym, jak to w tego
typu interesach, trochę wrogów, a byli i tacy, co grozili mu śmiercią…
Od początku lat siedemdziesiątych, zaczął też odwiedzać Polskę jako
przedstawiciel firmy produkującej celowniki optyczne. Tutaj poznaje
generała Edwina Rozłubirskiego, z którym sie zaprzyjaźnia. Mają po-
dobne dusze. Spotyka się też ze starym kumplem, ze szkoły w Dęblinie
i z Dywizjonu 303, Witoldem Łokuciewskim. Łokuciewski po wojnie
wrócił do Polski i po przejściu przez stalinowskie więzienia, zrehabili-
towany, był nawet potem atache wojskowym w Londynie. To się bardzo
nie podobało pozostałym w Anglii kolegom, ale nie Zumbachowi. Ten
drwił z dawnych kupli, którzy zasklepiwszy się w swoim londyńskim
gronie rozpamiętywali dawne czasy i biedowali. Łokuciewski natomiast
bardzo przeżywał odrzucenie przez dawnych towarzyszy walki. Teraz
jednak miał rozległe kontakty, z których Zumbach nie omieszkał ko-
rzystać. Otarł się także o środowisko związane z nielegalną organizacją
„Żelazo” i jej bohaterami, braćmi Janoszami. Niczego dobrego to nie
wróżyło.
Zumbach postanawia szerzej zadziałać w Polsce i założyć firmę po-
lonijną. Te były w tym czasie w modzie, ale wymagały szeregu ustaleń,
łącznie ze służbami bezpieczeństwa. Pomagał gen. Rozłubirski i pod
koniec 1985 roku wszystko było już przygotowane. Zumbach wybie-
rał się do Warszawy, aby objąć kierownictwo firmy. Niestety 3 stycznia
1986 roku znaleziono go martwego w jego mieszkaniu w Paryżu. Wielu
znających go ludzi było przekonanych, że nie zmarł śmiercią naturalną.
Do dziś nie ujawniono przyczyny zgonu.
Zaraz na początku lat siedemdziesiątych zaczął pisać książkę o swo-
ich losach. Nadał jej tytuł „Ostatnia walka”, a w podtytule: „Moje życie
jako lotnika, przemytnika i poszukiwacza przygód”. W Polsce ukazała
się nakładem Oficyny Wydawniczej Echo, dopiero w 2000 roku. Dał jej
takie zakończenie:
„Nawet dziś, gdy mam 60 lat, wciąż jestem odrobinę inny niż wszyscy
pozostali. Jest pewne, że właśnie dochodząc do podeszłego wieku, każ-
dy człowiek oczekuje z utęsknieniem tego, czego mu w życiu brakowało.
W moim przypadku – nieco spokoju w mieszczańskim, rodzinnym kręgu.
W moim ogrodzie, z moją żoną, moim synem, moim psem i moimi przy-
jaciółmi. (…) Bo jeśli miałbym jeszcze kiedyś przeżyć przygodę, proszę
Boga by była inna niż dotychczasowe. Bez udziału tzw. przyjaciół…
135