Page 184 - Gawenda_PRESS
P. 184
słowie z Zakładem Usług Agrolotniczych w Gdańsku i nie chciał się
z tego wycofywać.
1 września 1977 roku przestał być pracownikiem Aeroklubu Z.M.,
ale pozostał jego członkiem i pilotem sportowym. 17 września został
pilotem agrolotniczym. Przyszło kolejne szkolenie na samolocie AN-2,
popularnym Antku, który był szeroko stosowany również w agrolotnic-
twie. W swoich wspomnieniach Wiesiek pisze: „…Pilotami rolniczymi
byli głównie instruktorzy z aeroklubów, posiadali oni duże doświadcze-
nie oraz kawalerską fantazję – cechy, bez których praca agrolotnika jest
niemożliwa. (…) W gospodarstwach rolnych nie było lotnisk. Lataliśmy
z pól i poletek, łąk i łączek nierównych, miękkich, zadrzewionych i za-
drutowanych liniami energetycznymi. Każdy pilot sam decydował o wła-
snych możliwościach i brał za nie odpowiedzialność.”
Przez następnych siedem lat na szybowcach latał tylko sporadycznie
i to w takim zakresie, aby nie utracić licencji. Całkowicie pochłonęła go
nowa praca zawodowa. Samoloty w rolnictwie były potrzebne od lutego
do grudnia. W okresie zimy doskonalili teorię i wykorzystywali urlopy.
Taki tryb życia był zabójczy dla życia rodzinnego. Fakt, że jego rodzina
przetrwała przypisuje wyłącznie swojej żonie, która nie tylko podołała
wszystkim obowiązkom, ale także ukończyła Technikum Ekonomicz-
ne i studium pomaturalne. Zdobyła zawód i podjęła pracę w Młodzie-
żowym Domu Kultury. We wrześniu 1977 przeniosła się do przedsię-
biorstwa Izokor-Instal, które zbudowało swą bazę przy stacji kolejowej
w Proboszczewicach. Odpadły uciążliwe dojazdy.
Okres zimowy wykorzystał na ukończenie szkolenia programowe-
go, egzaminy oraz badania lekarskie i przedłużenie licencji. Po odbyciu
obowiązkowej praktyki, w dniu 22 czerwca 1978 roku uzyskał wpis do
licencji, uprawniający do wykonywania lotów „agro” na terenie PRL,
na statkach powietrznych typu AN-2R. Pracował więc w dużych go-
spodarstwach rolnych w kraju. Celem jednak był wyjazd zagraniczny.
Praca tam, to nieporównanie wyższe zarobki. Potrzebna była jednak co
najmniej dwuletnia praktyka w kraju. Wreszcie kiedyś dowiedział się,
że jest planowany do udziału w pracy za granicą. Wymagane było prze-
szkolenie na nowym typie samolotu rolniczego o nazwie Kruk (PZL
106) i wylatanie na nim minimum 100 godzin. Do końca 1979 roku
spełnił te warunki. Rok 1980 przywitał świat śnieżycami i ciężką zimą.
Opóźnieniu uległy prace rolnicze i mimo woli wydłużył mu się pobyt
w domu. Sytuacja unormowała się pod koniec lutego. Latał intensyw-
182