Page 188 - Gawenda_PRESS
P. 188



przesiadł się na Kruka. Pracy było jednak coraz mniej. Puszczono ich
na letni urlop. Zabrał się do prac przy domu. Smutny to był czas. We
wrześniu pożegnał na zawsze swoją siostrę Hannę. Mama czuła się co-
raz gorzej i jeździła już na wózku.
Przełom roku 1989 i 1990 przyniósł zmiany polityczne w Polsce.
Na wiosnę znów latał nad krajem, ale dowiedział się, że jest typowany
na kolejną akcję w Sudanie. Wezwanie otrzymał w połowie sierpnia.
Samoloty wysłano drogą morską. Oni mieli dolecieć samolotem pasa-
żerskim. Poszedł pożegnać się z mamą, która przeczuwała, że więcej go
nie zobaczy…
Samolotem Tu-144 polecieli do Kairu. Cała podróż trwała 12 godzin
i znaleźli się w Chartumie. Po aklimatyzacji, w początkach września,
wykonał w Messalamiji loty wprowadzające i odleciał do bazy Gamusi.
Lądowisko znajdowało się o kilometr drogi od miejsca zakwaterowania.
W listopadzie przyszły „bawełniane żniwa” i piloci mieli więcej czasu
dla siebie. Mieli okazję by polatać trochę po terenie i odwiedzić inne
bazy. 2 grudnia, kiedy powrócili do bazy w Gamusi, spotkała go miła
niespodzianka. Czarni chłopcy z obsługi lotniska, ustawieni w szeregu
odśpiewali mu „happy birthday to you”! Dopiero zorientował się, że to
jego 55 urodziny. Podziękował po arabsku i angielsku.
Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Musieli je tutaj spędzić.
Latanie wznowili na ochronę pszenicy. Wiesiek ostatni lot wykonał
29 stycznia. Z Chartumu via Kair polecieli Boeingem 737 Lufthansy
do Frakfurtu nad Menem, a stamtąd Tu-134 do Warszawy. Patrzył na
ogromną różnicę standardów tych dwóch linii. Na szczęście dziś, róż-
nica nie jest już tak bolesna.
W domu spotkały go przykre wiadomości. Żona po wypadku cze-
kała na operację kolana. Ziściły się też obawy mamy, że nie dożyje
powrotu syna. Zmarła jeszcze w październiku 1990 roku przeżywszy
81 lat. Nie zawiadamiali go, aby oszczędzić mu stresu w trudnej pracy.
Jako 55-cio latek podlegał wzmożonym badaniom lekarskim. Prze-
szedł je bez zastrzeżeń i otrzymał licencję na kolejny rok. Dowiedział
się jednak, że nie ma dla niego pracy. Wszystko podlegało „prywatyza-
cji”. Kto może niech ucieka na emeryturę. Zrobił to z bólem serca, bo
nie myślał, że będzie kiedyś zabiegał, aby przerwać latanie… W dniu
23 maja 1991 roku rozstał się z lataniem, ale i trybem życia, który do-
tychczas prowadził, a który był dla niego solą bytu. Był w pełni spraw-
nym pilotem, a musiał osiąść na ziemi…



186
   183   184   185   186   187   188   189   190   191   192   193