Page 126 - Gawenda_PRESS
P. 126



ze specjalną komisją dochodzeniową. Tu wysłuchano jego relacji, z któ-
rej wynikało, że przyczyną nieszczęścia była mgła, co potwierdził to-
warzyszący mu kapitan Tadeusz Kowalewski. Mgła, błąd nawigacyjny,
przekroczenie linii frontu, ostrzelanie, przymusowe lądowanie, niewo-
la. Nikt nie wątpił w zeznania ppłk Jana Zumbacha, bohatera przestwo-
rzy wielokrotnie wyróżnianego polskimi i brytyjskimi odznaczeniami
wojennymi, kawalera orderu Virtuti Militari …
„Dzięki funkcjonującemu od 8 maja 1945 roku zawieszeniu broni
na lądzie morzu i w powietrzu mogłem, w atmosferze powszechnego po-
jednania, powrócić do swego dywizjonu w pobliżu Londynu. Teraz na
naszych Mustangach wykonywaliśmy już tylko wycieczki krajoznawcze
po Wielkiej Brytanii” – pisze we wspomnieniach. Sam uznaje te loty za
bezsensowne zużywanie paliwa, tak potrzebnego transportowi naziem-
nemu.
Od swego generała-dowódcy coraz częściej słyszał pytanie:
– Johnny, czy myślał pan o tym, co będzie pan robić po wojnie?
Zadawane z przyjacielską troską pytanie padało coraz częściej
i z coraz większym zniecierpliwieniem. Wyczuwał pewną presję.
W międzyczasie dowiedział się, że jego matka zmarła, majątek
w Bobrowie nie należał już do nich, siostra wyszła za mąż, a bracia wy-
jechali do Szwajcarii. Warszawa – jak słyszał – była tylko „stosem gru-
zów i doliną nędzy”.
Część kolegów, którzy wrócili do Polski, najpierw była przyjmowa-
na z honorami, niektórym nawet do posiadanych odznaczeń dodawano


















Jedno
z ostatnich zdjęć
Jana Zumbacha
w mundurze RAF
(po lewej)


124
   121   122   123   124   125   126   127   128   129   130   131