Page 125 - Gawenda_PRESS
P. 125



nek wziął to na siebie. Kolega zobowiązał się lecieć za nim jak za panią
matką. Wystartowali! Wkrótce jednak przekonali się, że chyba pomylili
drogę, bo napotkali silny ogień niemiecki. Janek oberwał w zbiornik pa-
liwa, które poczęło bardzo szybko wyciekać. Musiał lądować. Zawrócili.
Kolega, któremu nic się nie stało, posłusznie powtarzał jego manewry.
Zumbach znalazł wreszcie kawałek płaskiej łąki i usiedli. Teren okazał
się jednak zajęty przez Niemców. Zostawili samoloty i ukradkiem do-
stali się do jakichś gospodarzy. Tu przenocowali, a rankiem poszli do
swych maszyn. Zastali je aresztowane i pilnowane przez niemieckiego
żandarma. Wkrótce i oni znaleźli się w rękach wroga.
I tak, ppłk Jan Zumbach znalazł się w hitlerowskiej niewoli. Po
przesłuchaniach i odmowie wszelkiej współpracy z prześladowcami,
zostali internowani i przewiezieni na wyspę Terschelling u północnych
wybrzeży Holandii. Tutaj dowodził wrzaskliwy kapitan, którego nasz
Janek przekrzyczał. Wywrzeszczał, że jest od niego starszy stopniem
i żąda odpowiedniego traktowania. Niemiec salutując zaczął wykony-
wać rozkazy Zumbacha. Doszło do tego, że zostali przeniesieni z oflagu
do najlepszego hotelu w miasteczku. Tu nawiązali kontakt z miejsco-
wym burmistrzem, który niecierpliwie oczekiwał wyzwolenia przez
aliantów. Zumbach zażądał od wrzaskliwego kapitana zgody na swo-
bodne poruszanie się po miasteczku, gdyż zapragnął złożyć hołd kilku
angielskim lotnikom pochowanym na miejscowym cmentarzu. Zgodę
uzyskał i urządził uroczystość z udziałem sporej grupy mieszkańców.
Pilnujący ich Niemcy byli dość wystraszeni wieściami z frontu, aby im
się sprzeciwiać. Zgłosili się nawet niemieccy szeregowcy mówiący po
polsku, że są Ślązakami i siłą zostali wcieleni do Wehrmahtu. Ostatecz-
nie, którejś nocy zwinęli faszystowską flagę ze swastyką, wrzaskliwy ka-
pitan zameldował się u Zumbacha oddając mu broń i pod tym warun-
kiem okupanci opuścili wyspę.
Następnego dnia ppłk Jan Zumbach przekazał wszystkie swoje „peł-
nomocnictwa” burmistrzowi i żegnani entuzjastycznie, w towarzystwie
innych 16-tu dotychczasowych więźniów, dwoma porzuconymi nie-
nieckimi ścigaczami przepłynęli na stały ląd. Tu zarekwirowali cięża-
rówkę, która dowiozła ich do jego bazy w Antwerpii. Tak zakończyła się
niewola Jana Zumbacha. W swoich wspomnieniach pisze, że właściwie
bawił się cały czas świetnie, naginając Niemców do swoich pomysłów.
To nie był jednak koniec sprawy! Sztab Generalny RAF chciał znać
szczegóły i okoliczności wzięcia go do niewoli. Musiał porozumieć się



123
   120   121   122   123   124   125   126   127   128   129   130